Rozdział piąty

Poranne promienie słońca wpadające do sypialni przez duże, otwarte na oścież okno, otulały półnagie sylwetki pary leżącej na łóżku. Catchie, wtulona w obok leżącego Jasona, splotła ich zimne stopy razem i delikatnie, opuszkami jeździła po jego idealnie wyrzeźbionej klacie. Chłopak obdarowywał czarnowłosą pocałunkami, przygryzał małżowinę uszną i bawił się ramiączkiem od jej krwistoczerwonego biustonosza, co wprawiało dziewczynę w miłe ciarki. Catchie stanowczym ruchem stanęła na łóżku, po czym seksownie przygryzając wargę, usiadła okrakiem na chłopaka, który błyskawicznie przyciągnął ją do siebie za pośladki i łapczywie wpił się w jej usta. Delikatny wiatr, wpadający do pokoju przez otwarte okno, rozwiewał kruczoczarne włosy dziewczyny sprawiając, że w oczach Jasona stawała się ona jeszcze bardziej pociągająca. Chłopak szeptał do ucha dziewczyny sprośne słówka, co moment zapewniał ją o tym, jak bardzo ją kocha. Ta nieco zawstydzając się, odchyliła swoją głowę do tyłu śmiejąc się, po czym ponownie przywarła do ciała chłopaka wpijając się w jego szyję, zostawiając przy tym na niej niewielki ślad, zwany malinką.

- Catch, jestem wcześniej! - na schodach rozległ się stukot butów Marisol. - Jezus Maria! - nastolatka odskoczyła i otworzyła szerzej oczy na widok swojej półnagiej przyjaciółki. - Po.. - zająknęła się. - Poczekam na dole. - dodała szybko po czym zbiegła z hukiem obcasów w dół domu.

- Jason, musimy wstawać. - dziewczyna zanosząc się śmiechem i faktem, że przyjaciółka przed momentem przyłapała ją w intymnej sytuacji, pocałowała chłopaka i znikła za drzwiami swojej garderoby. Ten zaś nabierając powietrza w swoje płuca, przeczesał ręką włosy, po czym uderzył pięścią w poduszkę, jakby w złości.

Catherine w pośpiechu włożyła na siebie bladoróżowe rurki i luźny t-shirt. Przeczesała swoje długie, kruczoczarne włosy, które dzisiaj ułożyły się w niezdarne fale, po czym spojrzała w lustro. Wypuściła powietrze ze swoich płuc - jak zwykle coś jej nie pasowało. Nigdy nic nie pasuje. Przejrzała się z każdej strony w garderobianym lustrze jeszcze raz i kryjąc twarz w dłoniach usiadła na zimnej podłodze. Po kilkunastu sekundach cisza rozbijająca się o jej uszy nakazała coś ze sobą zrobić. Dziewczyna robiąc trzy krótkie wydechy wstała z podłogi i starając się już nie zaglądać do lustra, wrzuciła do swojej treningowej torby niezbędne dla niej rzeczy.

- Możemy iść. - pogładziła po plecach swojego chłopaka, który w sypialni dopinał guziki koszuli. Musnął czoło dziewczyny i razem zeszli w dół domu, gdzie czekały na nich Marisol z małą Shari.

Ciemnowłosa przyjaciółka Catchie, widząc ciągnącego się po schodach Jasona, nabrała powietrze w swoje płuca i chcąc uniknąć jakiegokolwiek bliższego kontaktu z chłopakiem, podeszła do stojącego w salonie siatkowego łóżeczka, w którym przez ten cały czas bawiła się mała Shari. Catchie doskonale wiedziała, że Marisol nie przepada, a wręcz nienawidzi jej chłopaka. Czasami czuła się, jakby musiała pomiędzy nimi dwoma wybrać, ponieważ wspólne wyjście do kina, o jakim zawsze marzyła, przemieniłoby się w krwawą walkę, której przecież nie chciała. Nie dając po sobie poznać zdenerwowania, przeszyła przyjaciółkę wzrokiem po czym uruchomiła ekspres do kawy. Jason widząc, że w takiej sytuacji lepiej będzie, jeśli usunie się z pola walki, zaproponował, że weźmie małą, złotowłosą Sharon i przygotuje ją do wyjścia. Między dziewczynami zapadła na moment niezręczna cisza.

- Tylko mi nie mów, że spałaś z tym szczeniakiem. - warknęła Marisol poprawiając na stole podkładki pod talerze, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego z przyjaciółką.

- Nie. - Catherine położyła dwa kubki z gorącą kawą na stole. - Nie spałam z nim. - zapewniła przyjaciółkę i usiadła do stołu. - Ty nigdy nie spędziłaś miłego poranka z Mitchelem? - upiła łyk napoju, a ciemnowłosa dziewczyna czując się nieco zgaszona przez towarzyszkę usiadła naprzeciwko niej.

- Po prostu sobie tego nie wyobrażam. - objęła kubek w swoje dłonie zatapiając się w myślach. - Catchie, on nie jest dla Ciebie. - wpatrzona w jeden punkt dziewczyna jak zwykle chciała przekonać przyjaciółkę o swoich racjach.

- Na sprawy łóżkowe mamy czas. - odpowiedziała stanowczo i chcąc uniknąć monologu na temat tego, jaki Jason jest zły, wstała słysząc kroki chłopaka. Spojrzała  na siedzącą na jego ramionach Sharon i uśmiechnęła się do siebie. - Wezmę jeszcze jej pidżamkę, Twoja mama zaoferowała się, że weźmie malutką na kilka dni do siebie. - zwróciła się do przyjaciółki i wbiegła schodami na piętro domu. Teraz Marisol i Jason stali ze sobą oko w oko.

- O wszystkim jej powiem... - ciemnowłosa założyła ręce na piersi i stanowczym wzrokiem spojrzała na chłopaka, który obszedł ją od tyłu.

- Oboje wiemy, że nic nie powiesz. - szepnął do ucha Marisol, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki, pewny siebie uśmiech. Odskoczył nieco od pleców dziewczyny, kiedy zobaczył sylwetkę Catchie i na nowo stał się przykładnym chłopakiem, a dla małej Sharon nawet i chyba tatusiem.

~ ~

Kiedy dziewczyny weszły do budynku szkoły tańca, były już mocno spóźnione. Nie ma co się dziwić, w godzinach porannych Boston jest na tyle zakorkowany, że trudno dotrzeć do szkół i pracy na czas. Catchie biegła po schodach poganiając przyjaciółkę, wiedząc, że Jonas zrobi jej awanturę za spóźnienie. Niemałe było zdziwienie obu dziewczyn, kiedy zobaczyły całą grupę opierającą się o ścianę i niecierpliwie czekającą na instruktora. Po kilku chwilach Marisol udało się dowiedzieć, że Joseph się spóźnia, a oni nie mają jak dostać się do sali lustrzanej. Catchie uniosła jedną brew do góry po czym ściągnęła spinkę ze swoich włosów i wsunęła ją w zamek od drzwi, szarpnęło dwa razy. 

- Proszę bardzo, sala otwarta! - cała grupa była pod wrażeniem tego, jak przebiegła potrafi być Catchie. Dziewczyna dumnie uśmiechnęła się do siebie po czym weszła za towarzyszami do sali i rozpoczęła rozgrzewkę. 

Jak za starych, dobrych czasów. Catherine poczuła się swobodnie wiedząc, że na sali nie ma Jonasa, który co chwilę wszystkich poprawiał i krytykował. Czysta przyjemność, którą czerpali z tańca właśnie wróciła. Niedużym zdziwieniem dla wszystkich było to, że błoga cisza najbardziej sprzyjała czarnowłosej, która w swojej precyzji tańca była najbardziej dokładna, czym zdecydowanie wyróżniała się od reszty. Jej wszystkie drgnięcia ciała grały idealnie z taktami melodii wydostającej się z ogromnych, czarnych głośników, a fala c-walk i step back udowadniała, że jest najlepsza w tym co robi. Cała grupa była w tak głębokim skupieniu, że nikt nie spostrzegł obserwującego ich w drzwiach Josepha, który wbił swój wzrok w ciało Catchie i obserwował każdy jej ruch przygryzając nieco wargę. 

- No dobra, koniec tej szopki. - wkroczył pewnie na salę słysząc cichnące takty melodii. 

- No proszę, gwiazdorzyna zawitał! - warknęła od razu Catchie, a grupa odsunęła się na bok wiedząc, że pomiędzy tymi dwojga wybuchnie kolejna kłótnia. - Wracaj do swojego show biznesu, tutaj radzimy sobie bez Ciebie. 

- Skończyłaś? - parsknął śmiechem. - Załatwiłem ostatnie formalności co do konkursu. - rzucił plikiem papierów o ławkę. - Dowiedziałem się również, że taniec finałowy grupy mają zatańczyć dwie osoby. Dlatego muszę wybrać kogoś dla siebie. - rozejrzał się po sali. - Ence, pence... - wyliczał po czym ominął całą grupę i wskazał na stojącą pod ścianą Catchie. - O proszę, Catherine! - uśmiechnął się cwaniacko. 

- Żartujesz, prawda?! - powiedziała zdezorientowanie. 

- Mam nadzieję, że znasz choreografię z teledysku Pink, Try? - wbił nos w stertę papierów. 

- Chyba Ci się w tej gwiazdorskiej główce pojebało! - dziewczynie puściły nerwy. - Jeśli chcesz żeby ktoś się pod Tobą wił, może wynajmij tanią dziwkę?!

- No dalej.. - zaśmiał się. - Biegnij poskarżyć się mamie. - spojrzał czarnowłosej głęboko w oczy nieświadom tego, jak bardzo temat mamy ją boli. 

- Ty szmaciarzu! - dziewczyna już miała rzucić się na Joego z pięściami, kiedy Marisol zatrzymała ją w ostatnim momencie. 

- Catherine, nie warto! - ścisnęła jej nadgarstek. - Zrób to dla grupy i będziemy mieć z nim spokój. - powiedziała nieco ściszonym z nadzieją, że przyjaciółka jej posłucha. 

- Widzę, że wszystko ustalone. - zaśmiał się triumfalnie. - Wy, do szatni. Ty.. - wskazał na Catchie. - Zostajesz i ćwiczysz ze mną.  

- Daj mi minutę. - czarnowłosa zacisnęła pięści ze złości i opuściła salę z nadzieją, że zdoła chociaż trochę się uspokoić. 

~ ~

Po kilku chwilach dziewczyna wróciła na salę nieco bardziej zgaszona i zdezorientowana tym, że za chwilę będzie musiała dotykać ciała Josepha. Widząc jak chłopak się do niej zbliża, przypomniała sobie ich ostatni, niefortunny pocałunek i kiedy był na tyle blisko aby jej dotknąć, odskoczyła w tył. Jonas, jakby wiedząc o czym przed momentem dziewczyna pomyślała, parsknął cichym śmiechem i podarł jej luźny t-shirt tłumacząc, że to potrzebne do choreografii. Teraz odzienie Catchie było w takim stanie, że więcej odkrywało niż zakrywało, co wydawało się Josephowi być nawet seksowne. Dziewczyna przypominając sobie, że obiecała swojej grupie, iż nie zrobi nic głupiego i zatańczy taniec finałowy z Jonasem, zacisnęła zęby i przystąpiła do nauki. Praca tych dwoje już po pierwszej godzinie przynosiła rezultaty, a para jakby zapominając o swoich sporach zachowywała się jak para zawodowców. 

- Auć! - krzyknęła nagle Catchie, kiedy Joseph upuścił ją przy jednym z podniesień. - Idioto! - kopnęła chłopaka w kostkę, na co on zareagował tylko śmiechem. 

- Gdybyś była lżejsza, było by mi prościej. - odgryzł się, a dziewczyna pociągnęła go za kostkę, w rezultacie czego chłopak przewrócił się. - Kurwa! - krzyknął. 

- Uważaj z kim zadzierasz, idioto! - dziewczyna podniosła się z podłogi, kiedy poczuła silny ucisk na nadgarstkach i pchnięcie pod ścianę. - Puszczaj do cholery! - próbowała się wyrwać z uścisku Jonasa. 

- Słuchaj mały gówniarzu. Tutaj ja rozdaję karty, więc lepiej pilnuj się, jeśli chcesz zatańczyć na turnieju! - Joseph przysunął się bliżej Catchie widząc jej ciągle zawzięty wzrok. - Uważaj sobie. - wydusił szybko po czym wpił się w usta dziewczyny, która je przez momentem przygryzała. 

Już po chwili ich języki toczyły ze sobą walkę, podobną do tej, którą Catchie z Josephem kilka minut toczyli między sobą. Dziewczyna nie dając za wygraną, penetrowała podniebienie Josana coraz szybciej i głębiej, a kiedy ten puścił jej nadgarstki, wbiła paznokcie w jego plecy, zadając mu tym samym widoczny na jego twarzy ból. 

- Chyba na dzisiaj skończyliśmy. - odepchnęła go nagle od siebie po czym szybkim ruchem zgarnęła butelkę wody i trzaskając drzwiami opuściła salę lustrzaną. 


~ ~

No i jestem z nowym rozdziałem! Przepraszam, że tak długo nie pisałam. 
Mój stan zdrowia mi na to nie pozwalał, ale teraz już jest o wiele lepiej!
Mam nadzieję, że kolejny rozdział opublikuję jeszcze w marcu :3

6 komentarzy:

  1. ach, świetny! i ten pocałunek na koniec ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O.M.G. Kocham ten rozdział , kocham tego bloga i kocham Ciebie za to , że piszesz tak wspaniale ! Coraz bardziej podobają mi się sytuacje z Catch i Joe xd. Jestem też ciekawa o co chodzi z Jasonem. No nic , już się nie mogę doczekać nn < 3 I dziękuję , że mnie poinformowałaś o nn (: .
    @LonKaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest wspaniały, jak zwykle ;) Uwielbiam to opowiadanie ! Widzę, że zrobiło się ostro między Catchie a Joe...ciekawa jestem co z tego wyniknie :) Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :D http://apparently-perfect.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Po raz kolejny mnie nie zawiodłaś. Chociaż muszę przyznać, że mam jakąś ukrytą słabość do jasona! Tak do Jasona nie mylisz się. Nie chciałabym żeby ukazano go jako typowego chama, ale to już twoja inwencja twórcza. Co jeszcze mam napisać? Rozdział oczywiście świetny i czekam na kolejne c:

    [ http://caelum-amoris.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG. Rozdział jest cudowny. Nie wiem co o nim powiedzieć, normalnie....WOW. Coś mi się zdaję, że Joe ma chrapkę na Catch ;D Tak się przynajmniej zachowuję xd Czekam na nn :)
    ( http://do-not-lie-in-love.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszałam Cię na Twitterze, ale uznałam, że w komentarzu również by wypadało zrobić. Doskonale wiedziałam, że opublikowałaś nowy rozdział, gdyż nawet mnie o tym fakcie informowałaś. Przez szpital i szkołę zupełnie zapomniałam tutaj zajrzeć i gdyby nie twój dzisiejszy tweet, pewnie dalej bym żyła w zapomnieniu.
    Rozdział mi się podoba, ponieważ dużo się w nim dzieje. Nie podoba mi się obecny chłopak głównej bohaterki, bo to zwykły kłamca, który jest tchórzem, ponieważ nie chce uświadomić Catchie, iż żyje w kłamstwie. Mógłby pokazać, że jest mężczyzną i przyznać się do wszystkiego. Byłoby dobrze, gdyby przyjaciółka jej o wszystkim powiedziała. Dłużej nie da się milczeć i udawać, że nic się nie wydarzyło. Prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, a wówczas na pewno wydarzy się coś niedobrego. Jeśli zaś chodzi o Jonasa - w tym wątku robi się coraz to ciekawiej. Kolejny pocałunek, tym razem bardziej głębszy, zupełnie jakby był przepełniony nieopisanym pożądaniem. Teraz się śmieję, bo mam świadomość, że dziewczyna ma chłopaka i do głowy wpadły mi dwa słowa: zakazany owoc, haha. Ciekawi mnie to, jak sprawy dalej się potoczą.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń